poniedziałek, 24 listopada 2014

Deszczowo

Brzydko, zimno i deszcz za oknem nie zmuszają do uśmiechu. Samotne siedzenie z matematyką tym bardziej. Pokonała mnie. Po prostu wiem, że mnie pokonała i nic nie zrobię z tym. Nijak. Nie da się. W teorii umiem, ale wiem, że przykładów z kosmosu nie ogarnę. No po prostu nie.
Ale nie bądźmy tacy pesymistyczni. Weekend był miły. Kuchenny. Lubię piec dla innych. Lubię robić sałatki. Lubię, jak innym smakuje. Tym razem tata chciał szarlotkę, bo jabłka były jeszcze w ogródku na drzewie. Mówisz- masz. Ale może jakoś inaczej. Taką zwykłą szarlotkę? Nie. Poszukałam i jest! Szarlotka z budyniem! A co. I wyszło. I smakowało.
Już niedługo spadnie śnieg, będą mikołajki. Będzie rodzinnie, ciepło, przy kominku z Azą. I oficjalnie stanę się instruktorem zumby. Marzenie się spełni. Kto ma dla mnie pracę? :)
Wrzucam zdjęcia ciasta, a Wam życzę ciepłego wieczoru.

czwartek, 13 listopada 2014

Znowu czekolada

Z racji, że zostałam przytłoczona ilością materiału obowiązującego mnie na następny czwartek, postanowiłam na chwilę się oderwać. Wczoraj doszłam do wniosku, że odchudzanie odchudzaniem, ale coś robić i jeść trzeba. A małe dogadzanie sobie ( i innym) jeszcze nikomu (chyba) nie zaszkodziło.
Więc wpadłam na doskonały pomysł, aby zrobić drożdżówkę( tak, wiem... znowu). Ale tym razem inną. Przymierzałam się do niej od dwóch tygodni, więc w końcu nastał jej czas. Jak mówiłam - inną. Czekoladową. Z kawałkami czekolady. I z czekoladową kruszonką. I truskawkami. Mniam. Zachwycam się nią.
Więc jeśli szukacie czegoś nowego, trochę innego niż zwykle, ale jednak "swojego" to ja stawiam na ten przepis. Nic tylko jeść! (Na marginesie - dodałam mrożonych truskawek i piekłam 43 min i było wystarczająco.)
A teraz trzymajcie za mnie kciuki, żebym dała radę się nauczyć wszelkich definicji management, organizing, planning, leading, contorlling, managerial skills... i wiele, wiele innych. Ah, te podstawy zarządzania.

I nasz wtorkowy spacer. Piękna jesień.



poniedziałek, 10 listopada 2014

Czekolada

Niestety ostatnio bardzo rzadko tu bywam i ostatnio też za każdym razem to wspominam. Ale niestety również - albo nie mam czasu, albo po prostu nie chce mi się. Ale piekę. Nadal piekę, chociaż nie powinnam.
Na wszystkich świętych trzeba było wymyślić coś innego niż ciągle praktykowaną przeze mnie drożdżówkę na wszystkie możliwe sposoby. Tak więc pod wpływem rodziny, która krzyczała "czekoladowe" znalazłam coś, co każdemu podpasowało. I tak oto upiekło się czekoladowe ciasto z Bailey's. Niestety jednak nie zrobiłam ładnych zdjęć, mam tylko jedno, bo nie było czasu robić.
Ostatnio powstały też bułeczki cynamonowe. Są pyszne, jednak ja dodałam trochę za dużo cukru do cynamonu i mi chrupało, więc polecam dodać mniej niż 90g.
Stęskniłam się za domem, a teraz czeka mnie w nim cały tydzień! Wracam tylko na jeden dzień do szkoły i całą resztę tygodnia spędzam z moją największą miłością. Nie ma nic fajniejszego rano od radości psa. Nie ma lepszego powitania w domu niż piski i podskoki. Jej nie da się nie kochać i nie tęsknić!

Przepis na ciasto tu, a na bułeczki tutaj :) Polecam te drugie miłośnikom cynamonu. Można go dodać więcej, jak ja. Są jeszcze lepsze !

Jak mówiłam, zdjęć nie było czasu robić. 
Jest też i zupa dyniowa :)