wtorek, 11 lutego 2014

fit

Długo zbierałam się do napisania tego postu. W zasadzie nie wiem , czy jest sens dzielić się tym z innymi, ale może kogoś zainspiruję.


Zabiorę Was trochę w krainę mojego odchudzania od września. Odchudzania! Za dużo powiedziane. Ograniczania się raczej. W lato napatrzyłam się na swoje 4 fałdki na brzuchu i 2 boczki. Powiedziałam, że to zniknie, albo chociaż zmaleje. I w ten sposób ze swojego jadłospisu wyrzuciłam wszelkie słodycze, czekoladopodobne i nadmiar pieczywa. Wróciłam na zumbę, z czasem poszłam też na squasha i czasami chadzam na siłownię.
Jedzenie słodyczy zawsze było stałym punktem mojego życia, a okazało się, że można sobie zastąpić je w inny sposób. Ciastka owsiane, nawet z czekoladą, ciasteczka z ziarnami, muffiny dietetyczne. Ale zamiast kanapek do szkoły można wziąć sałatkę z żółtym serkiem nawet i szyneczką. Pycha!
Cel był prosty: do studniówki schudnę na tyle, żeby zmieścić się w fajną sukienkę. Udało się!
Po wielu godzinach zumby, krzyczeniu na wszystkich dookoła na początku, bo byłam głodna i innych wyrzeczeniach - udało się!

Z 65 na 57,5 kg w dniu studniówki. Jestem z siebie dumna.
I chciałam każdemu powiedzieć, że to nie jest trudne, wystarczy miesiąc, żeby się przestawić. A ruch naprawdę poprawia humor, nie tylko sylwetkę.
A dietetyczne muffiny są serio pycha !

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz